- Ładnie wyglądasz jak myślisz - obróciłam głowę w kierunku Rubena. Odpowiedziałam delikatnym uśmiechem.- Co powiesz na to, żebyśmy poszli pobiegać ?
- Ok, tylko daj mi 10 minut.
Cicho przeszłam do swojego pokoju. Telefon wskazywał godzinę 6:10. Ubrałam szybko luźną koszulkę i pierwsze lepsze szorty z szafy. Narzuciłam na siebie bluzę, zabrałam telefon ze słuchawkami i zeszłam na dół. Ruben wyszedł w tym samym momencie. Razem ubraliśmy adidasy i ruszyliśmy. Biegliśmy spokojnym truchtem po parku. Wiedziałam gdzie zmierzamy - do jeziora schowanego między drzewami. Było to miejsce ciche i spokojne, mało kto o nim wiedział. Szum drzew i nieskazitelne piękno natury było wszechogarniające, wręcz magiczne.
Dotarliśmy nad jezioro. Mieliśmy tam zostawiony jeden koc, ponieważ dosyć często odwiedzaliśmy to cudowne miejsce. Rozłożyliśmy go i usiedliśmy blisko siebie. Objęłam rękami kolana a ramienia Rubena użyłam jako poduszki. Siedzieliśmy tak chyba z godzinę. Uwolniłam się z objęć chłopaka, wyjęłam słuchawki i podpięłam je do telefonu. Dałam jedną Rubenowi a drugą wetknęłam do ucha.
'You can't always get what you want
But if you try sometime you find
You get what you need'
Słysząc ulubioną część tej piosenki uśmiechnęłam się pod nosem i powoli wraz z Rubenem wstałam. Od razu poprawił mi się humor. Ze słuchawkami w uszach zaczęliśmy iść do domu Hendrika wygłupiając się po drodze jak małolaty. Jakaś babcia westchnęła coś w stylu 'ta zakochana młodzież' a my tarzaliśmy się ze śmiechu.
- Moja dziewczyno uspokój się. - Ruben próbował być poważny.
- Mój chłopaku ogarnij się.- Niestety nie udało nam się ani uspokoić ani ogarnąć do końca drogi. Zachowywaliśmy się jakbyśmy wypili trochę za dużo ale nie obchodziła nas opinia innych. W szampańskich nastrojach weszliśmy do kuchni. Helen już wstała chociaż miała dzisiaj wolny dzień.
- Co piliście rano? - Spojrzeliśmy po sobie i wybuchnęliśmy śmiechem. Urywkami opowiedzieliśmy całe zdarzenie prawie tarzając się po podłodze. W międzyczasie do kuchni wszedł Hendrik a za nim Matthijs. Widząc nasze zachowanie uśmiechnęli się.
- Kiedy ślub ? Wybierzcie tylko taki termin, żeby nie zakłócał rozgrywek ligowych. - Hendrik wyszczerzył się jeszcze bardziej.
- O czym Ty mówisz ? - Udałam zdziwienie doskonale wiedząc o co mu chodzi.
- No jak to?! Przecież jak starsza babcia coś mówi to to na pewno się sprawdzi! Nie zapominaj o tym! - Ironia w stylu Matthijsa jest na poziomie dziennym.
- Ależ oczywiście, będziemy jeszcze mieć może gromadkę dzieci i stadko krówek co nie?
- Nie zapominaj też o polu ziemniaków - powaga tego zdania powaliła wszystkich na kolana. Uspokoiwszy się poszłam się odświeżyć do swojego pokoju. Szybki prysznic, zmiana ubrania i byłam gotowa na śniadanie. Zeszłam do kuchni i pomogłam Helen przenieść wszystko do salonu. Czekając na chłopaków włączyłam telewizor. Akurat puszczali serwis informacyjny. Z racji, że nic ciekawszego nie było, zostawiłam na wiadomościach. Słuchałam jednym uchem do momentu, w którym prezenter zaczął mówić o Polsce. Pogłośniłam dźwięk słuchając uważnie.
- 'Skra Bełchatów rozpoczęła przygotowania do sezonu ligowego. Wielokrotni mistrzowie Polski chcą kolejny raz sięgnąć po to trofeum. Michał Winiarski, przyjmujący reprezentacji Polski, mówi że dla klubu są ważne również inne turnieje'. - W tym momencie na ekranie pojawił się przystojny mężczyzna, na oko mający 30 lat. Helen, która wyszła z kuchni cicho gwizdnęła. Uśmiechnęłam się pod nosem i słuchałam co mówi Polak. 'Na coś przydały mi się lekcje języka polskiego' pomyślałam, kiedy Michał mówił w swoim języku. Zrozumiałam wszystko, a przy okazji wpadł mi do głowy pewien pomysł.
Tymczasem reszta była gotowa i zaczęliśmy jeść śniadanie. Rozmawialiśmy luźno o wszystkim. Postanowiłam przerwać tą sielankę i podpytać się chłopaków co nieco aby mieć jakiekolwiek rozeznanie.
- Wiecie może czy siostra Tomasa dalej gra w Polsce ? W jakim klubie gra ?
- Szczerze mówiąc - nie mam zielonego pojęcia. Raczej Tomas będzie wiedział co u Eli i czy zostanie w Polsce. A dlaczego pytasz ?
- A tak tylko.
Szybko zjadłam, przebrałam się i wyszłam. Dobrą chwilkę musiałam przypomnieć sobie w którym kierunku trzeba iść do mieszkania niejakiego Tomasa Rousseauxa. Dotarłam na miejsce i zadzwoniłam dzwonkiem. Jako osoba ruda (czytaj wredna) robiłam to przez 5 minut dopóki Tomas nie otworzył mi drzwi.
- Lena uduszę cię ty rudy gadzie !
- Dziękuję za miłe powitanie, reszty nie trzeba .
- Co cię sprowadza do zakłócania mojej ciszy dziennej ?
- To jest coś takiego jak cisza dzienna ?
- Nie przerywaj mi smarku!
- Ej! Jestem młodsza tylko o 8 miesięcy!
Po wymianie standardowych uprzejmości weszliśmy do kuchni i ze szklankami mojego ulubionego brzoskwiniowego soku kontynuowaliśmy rozmowę.
- A tak na serio to co cię do mnie sprowadza ?
- Kilka pytań.
- A mianowicie?
- Czy Eli dalej będzie grała w Polsce i czy może w najbliższym czasie wybierasz się do niej ?
- Z tego co wiem to Eli zostaje w Polsce na najbliższy sezon. A trafiłaś idealnie bo jadę do niej za 4 dni.
- Serio ? A mogę się z tobą zabrać ? Proooooooooooooooooooooszę!
- No dobrze ruda gadzino. Tylko tak właściwie to dlaczego chcesz jechać do Polski?
- Z tego co wiem to w Bełchatowie mieszka brat mojej matki, a że Bełchatów leży niedaleko Łodzi to pomyślałam, że mógłbyś mnie zabrać ze sobą jakbyś jechał do Eli. I nie mów do mnie ruda gadzino bo się pogniewamy.
- Masz może jakiś kontakt z tym bratem twojej matki ?
- Mam do niego numer telefonu tylko gdzieś zakopany w odmętach strychu. Ale spokojnie, jeszcze dzisiaj go znajdę. Czyli mogę z tobą jechać ?
- Tak ruda gadzino, a teraz idź szukać numeru. Moja cisza dzienna musi odpocząć a takie wredne małpy dzwoniące 5 minut jej nie pomagają.
- Też cię lubię !
Szybko wróciłam do domu i zaczęłam przetrząsać cały strych. Po 3 godzinach przerzucania całej sterty rupieci odnalazłam stary zeszyt w kratkę. W środku znalazłam 9-cio cyfrowy numer. Przepisałam go i poszłam do swojego pokoju. Wybrałam numer ...
Tymczasem reszta była gotowa i zaczęliśmy jeść śniadanie. Rozmawialiśmy luźno o wszystkim. Postanowiłam przerwać tą sielankę i podpytać się chłopaków co nieco aby mieć jakiekolwiek rozeznanie.
- Wiecie może czy siostra Tomasa dalej gra w Polsce ? W jakim klubie gra ?
- Szczerze mówiąc - nie mam zielonego pojęcia. Raczej Tomas będzie wiedział co u Eli i czy zostanie w Polsce. A dlaczego pytasz ?
- A tak tylko.
Szybko zjadłam, przebrałam się i wyszłam. Dobrą chwilkę musiałam przypomnieć sobie w którym kierunku trzeba iść do mieszkania niejakiego Tomasa Rousseauxa. Dotarłam na miejsce i zadzwoniłam dzwonkiem. Jako osoba ruda (czytaj wredna) robiłam to przez 5 minut dopóki Tomas nie otworzył mi drzwi.
- Lena uduszę cię ty rudy gadzie !
- Dziękuję za miłe powitanie, reszty nie trzeba .
- Co cię sprowadza do zakłócania mojej ciszy dziennej ?
- To jest coś takiego jak cisza dzienna ?
- Nie przerywaj mi smarku!
- Ej! Jestem młodsza tylko o 8 miesięcy!
Po wymianie standardowych uprzejmości weszliśmy do kuchni i ze szklankami mojego ulubionego brzoskwiniowego soku kontynuowaliśmy rozmowę.
- A tak na serio to co cię do mnie sprowadza ?
- Kilka pytań.
- A mianowicie?
- Czy Eli dalej będzie grała w Polsce i czy może w najbliższym czasie wybierasz się do niej ?
- Z tego co wiem to Eli zostaje w Polsce na najbliższy sezon. A trafiłaś idealnie bo jadę do niej za 4 dni.
- Serio ? A mogę się z tobą zabrać ? Proooooooooooooooooooooszę!
- No dobrze ruda gadzino. Tylko tak właściwie to dlaczego chcesz jechać do Polski?
- Z tego co wiem to w Bełchatowie mieszka brat mojej matki, a że Bełchatów leży niedaleko Łodzi to pomyślałam, że mógłbyś mnie zabrać ze sobą jakbyś jechał do Eli. I nie mów do mnie ruda gadzino bo się pogniewamy.
- Masz może jakiś kontakt z tym bratem twojej matki ?
- Mam do niego numer telefonu tylko gdzieś zakopany w odmętach strychu. Ale spokojnie, jeszcze dzisiaj go znajdę. Czyli mogę z tobą jechać ?
- Tak ruda gadzino, a teraz idź szukać numeru. Moja cisza dzienna musi odpocząć a takie wredne małpy dzwoniące 5 minut jej nie pomagają.
- Też cię lubię !
Szybko wróciłam do domu i zaczęłam przetrząsać cały strych. Po 3 godzinach przerzucania całej sterty rupieci odnalazłam stary zeszyt w kratkę. W środku znalazłam 9-cio cyfrowy numer. Przepisałam go i poszłam do swojego pokoju. Wybrałam numer ...
***
Szedłem z chłopakami na trening. Karol jak zwykle opowiadał jakieś głupoty a reszta leżała ze śmiechu. Nagle zadzwonił mój telefon - zdziwiłem się, jakiś obcy numer. Odebrałem...
***
Rozłączyłam się i szybko zbiegłam po schodach do kuchni.
- Helen! JADĘ DO POLSKI!
- A możesz mi opowiedzieć wszystko na spokojnie od początku ?
Opowiedziałam dziewczynie całą historię. Była lekko zdziwiona ale ucieszyła się. Oczywiście w związku z wyjazdem nie mogło obyć się bez zakupów - kolejna para szortów, kilka koszulek, bluza i inne.
Przez cały czas byłam podekscytowana, nie mogłam się na niczym skupić. Nadszedł dzień wyjazdu. Całą poprzedzającą noc nie mogłam zasnąć mimo to nie byłam zmęczona. Energia rozsadzała mnie. Na lotnisku Hendrik rozmówił się z Tomasem i tonem przykładnego tatusia nakazał mi zachowywać się odpowiedzialnie. Wiedział, że to nic nie da ale zawsze to robił. Wreszcie wsiedliśmy do samolotu. Lot trwał dość krótko - dwie godziny. Na lotnisku w Łodzi było wielu ludzi. W tłumie zobaczyłam wysokiego mężczyznę zbliżającego się do mnie wraz z trójką kolegów...
_______________________________
Jest 3! Dzięki za tyle wyświetleń ale brak komentarzy smuci okropnie :(( DLATEGO PROSZĘ - CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
Wystarczy zwykła emotikona ! Możecie też podsyłać swoje opowiadania - chętnie poczytam. I jedno pytanie- jakiej długości rozdziały wolicie ? Piszcie w komentarzach.
Do następnego :)